historia
24/5/2025
I
4min

Dawanie sobie w żyłę, by zobaczyć, co mi siedzi w głowie

Ten wpis miał być o rezonansie, ale podczas porannej medytacji pojawiła się refleksja, która zmieniła jego kierunek.

Skąd ten tytuł?


W zeszłym tygodniu byłem na rezonansie, więc stwierdzenie, że „dałem sobie w żyłę, by zobaczyć, co mi siedzi w głowie” (a właściwie: dano mi – dla ścisłości), jest wyjątkowo trafne. Jednak nie o tym chciałem dziś pisać. Początkowo zamierzałem rozwinąć ten temat, ale dziś rano, podczas porannej medytacji, usłyszałem słowa, które poruszyły mnie znacznie mocniej niż sam rezonans.

Z tematu zwiodła mnie medytacja


Pod koniec medytacji prowadzący sesję Sam Harris powiedział, by pomyśleć o bliskiej nam osobie. Później mówił słowa, które zinterpretowałem tak:

Została nam skończona ilość czasu, jaki możemy spędzić z tą osobą, więc warto cieszyć się i spędzać w pełni czas, który mamy w danej chwili, i nie odkładać na później sprawienia przyjemności tej osobie bądź też powiedzenia jej czegoś miłego. Chwila, którą spędzamy tu i teraz z bliską nam osobą, jest i trwa, jednak to, czy kiedyś się powtórzy, nie jest czymś, co wydarzy się na 100%…


W dużym skrócie: „Chwytaj dzień, nie ufaj zbytnio przyszłości” – to od tych słów, tylko wypowiadanych po łacinie, pochodzi słynne Carpe diem (chwytaj dzień).


Carpe diem w praktyce

Głowię się i głowię, co dalej zrobić z tym wpisem. Początkowo planowałem, że będzie całkowicie o czymś innym, a teraz… udam się do swojej żonki i po prostu spędzę z nią trochę „momentów”. Jednak nie spisuję tego wpisu na straty! Poćwiczyłem sobie pisanie na komputerze – często klikam lewą ręką w klawisz obok tego, który chciałem nacisnąć, typu „s” zamiast „a” – oraz, co ważniejsze, podzieliłem się z Wami swoimi przemyśleniami, które dziś pojawiły się w mojej głowie. Pisząc zakończenie tego wpisu, wiele razy myślałem, by napisać go od nowa – bardzo „skakałem” po wątkach. Nie wstydzę się tego! Dzięki temu możecie na moment pełnić rolę rezonansu i w pewnym sensie zobaczyć, „co siedzi w mojej głowie”…

User rating
Mateusz Kornecki
autor

W 2022 roku, podczas treningu rowerowego, doznał poważnego urazu mózgu. Po długiej rehabilitacji stopniowo odzyskuje sprawność i dzieli się swoimi doświadczeniami. Pisze szczerze o codziennym życiu osoby z niepełnosprawnością – bez upiększania, ale z dystansem i odrobiną humoru. Lubi pizze, długie spacery i jest wielkim fanem Wiedźmina.

Zobacz inne wpisy

historia

Pryzmatyczne twarze

Twarz wydawała się znajoma, jednak nie mogłem sobie przypomnieć, kim jest… Gdy to usłyszał przedstawił się.

historia

Kiedyś szczyt, dziś obóz bazowy

Jak utrzymać motywacje w rehabilitacji neurologicznej? O wypracowanej relacji z procesem.

historia

Super moce

„Rób albo nie rób – nie ma próbowania”. Czyli o wpływie Mistrza Yody na rehabilitację neurologiczną Mateusza.