historia
June 27, 2025
I
5min

Jestem artystą

Przy czym nie chodzi tu w ogóle o zdolności, czy specjalne predyspozycje. Bardziej o nadawanie temu, co robimy innych znaczeń.

Tak, dobrze przeczytaliście — to dość niecodzienne stwierdzenie. U mnie samego pojawiło się zawahanie, zanim napisałem ten tytuł. Dziś chcę Wam jednak opowiedzieć o przełamywaniu wewnętrznych barier, także tych związanych z nazywaniem siebie artystą. W moim poście przeczytacie również, czym są dla mnie moje prace i dlaczego je tworzę.


Aby zobrazować, o czym piszę, wstawiam jedną z moich ostatnich prac. To, co widzicie, to wersja finalna, którą obrobił mój tata (podpis, tło itp.).


Utajony rehabilitant wzroku

A teraz wyjaśnienie, czym są dla mnie te rysunki i dlaczego powstają. Głównym celem tych dzieł jest ćwiczenie wzroku, a dokładniej — podążanie po narysowanym wcześniej śladzie, raz prawą, raz lewą ręką, przy jednoczesnym zasłonięciu oka przeciwnego do ręki, która aktualnie pracuje. Ponieważ mam dwie ręce, na moich pracach możecie zobaczyć trzy kolory — jeden oznacza ślad, po którym podążam, a po jednym kolorze przypada na stronę, która aktualnie pracuje. Dodatkowo podczas rysowania, po mojej lewej stronie, mruga lampa stroboskopowa (zabezpieczona tak, by światło nie było zbyt intensywne), która ma pobudzić moje pole widzenia.Żebyście tylko nie pomyśleli, że poza artystą jestem też utajonym rehabilitantem wzroku!


To ćwiczenie zostało mi zalecone przez optometrystki z Poznania, u których rehabilituję wzrok. Mam je wykonywać codziennie, od poniedziałku do piątku. Ponieważ aktualnie spędzam trochę czasu, lecząc moje oczy, stwierdziłem, że fajnie byłoby wykorzystać te ćwiczenia do czegoś więcej. Ponadto, jako że w przeszłości pracowałem jako architekt, sztuka i prostota nie są mi obce.To nie przypadek, że wszystkie rysunki tworzą kwadrat — to inspiracja „Czerwonym kwadratem na białym tle” Kazimierza Malewicza.Popełniłem zresztą taki rysunek podczas zajęć w PCRF - Polskie Centrum Rehabilitacji




O co w tym chodzi?

Przy czym nie chodzi tu wcale o zdolności czy specjalne predyspozycje, lecz bardziej, a nawet przede wszystkim, o nadawanie temu, co robimy, innych znaczeń.To jest możliwe niezależnie od tego, kim jesteśmy i jak bardzo mamy w danej chwili pod górę. Życie jest jedno — takie, jakie jest.Możemy oczywiście rozpamiętywać to, co było, lub użalać się nad niepewnością tego, co będzie. Tylko po co? Ani na jedno, ani na drugie nie mamy wpływu.To, co możemy zrobić, to skupić się na tym, co jest nam dane — tak, jak jest nam dane.Popatrzcie na paraolimpijczyków. Nie rozżalają się nad sobą. Walczą o medale. I to jak!


Dlatego jestem głęboko przekonany, że możemy nadawać nowy sens i nowe znaczenie naszym obecnym działaniom. Tak właśnie stało się z moimi rysunkami. Jak już wspominałem, obrobił je mój Tata — dusza zdecydowanie artystyczna. Świetnie maluje, robi znakomite zdjęcia… Żałuję, że nigdy nie zawalczył o tę część swojego talentu, która niewątpliwie jest Mu dana. Jestem Mu jednak wdzięczny, że zaangażował się w proces przekształcania w sztukę czegoś, co na pierwszy rzut oka wydawało się zupełnie zwykłe.


Te grafiki, czasami zaskakujące, są najlepszym dowodem na to, że sami lub z pomocą innych możemy nadawać nowy sens naszym działaniom. Niezależnie od sytuacji czy trudności, z którymi się mierzymy, możemy być wrażliwymi ludźmi i mieć coś do powiedzenia lub ofiarowania innym — tym, do których to, co robimy, przemówi. Tym, którzy, widząc nasze działania, zatrzymają się — teraz albo kiedy indziej.


Także mam dla Was radę, która, mam nadzieję, ułatwi wykonywanie powtarzalnych i nużących czynności — umilmy je sobie, nadając im nowy sens. Nawet mała zmiana potrafi odmienić całe doświadczenie. Ja zostałem artystą i tworzę sztukę, wykonując ćwiczenia na oczy. Wiem, że brzmi to trochę górnolotnie, ale czy moje dzieła są gorsze od „Czerwonego kwadratu na białym tle”? Największa różnica jest taka, że nie są uznawane przez krytyków, ale wiecie co? To dla mnie bez znaczenia — rehabilituję wzrok, dobrze się przy tym bawiąc.

User rating
Mateusz Kornecki
autor

W 2022 roku, podczas treningu rowerowego, doznał poważnego urazu mózgu. Po długiej rehabilitacji stopniowo odzyskuje sprawność i dzieli się swoimi doświadczeniami. Pisze szczerze o codziennym życiu osoby z niepełnosprawnością – bez upiększania, ale z dystansem i odrobiną humoru. Lubi pizze, długie spacery i jest wielkim fanem Wiedźmina.

Zobacz inne wpisy

historia

Tam, gdzieś indziej i z powrotem

Tekst o jednej z moich wypraw miał bardzo duży wpływ na nazwę naszego stowarzyszenia, postanowiłem znowu zrelacjonować Wam kolejną wędrówkę.

historia

Atomowy nawyk

Piszę ten wpis w samolocie lecącym do Paryża. Chcę podzielić się refleksją o nawykach i ich wpływie na życie.

historia

Koci architekci

Tematem przewodnim będą dwa przykłady moich „pozostałości” z czasów gdy jeszcze byłem architektem. Mowa o dwóch kocich przyjaciołach.