Tworzę ten wpis z samolotu, którym właśnie lecimy do Paryża. Głównym powodem, dla którego postanowiłem coś napisać, jest audiobook, którego słucham w trakcie lotu – „Atomowe nawyki”. Świetna książka, naprawdę wciągająca.
To ma sens
Do tej pory największą wartością, jaką z niej wyniosłem, jest świadomość siły drobnych, jednoprocentowych usprawnień. Takie małe zmiany, wprowadzane konsekwentnie, działają w dłuższej perspektywie jak procent składany – mogą prowadzić do spektakularnych efektów. Dla zobrazowania siły drobnych zmian, autor podaje konkretne wyliczenie: jeśli każdego dnia przez rok będziemy poprawiać się zaledwie o 1% w jakiejś dziedzinie, to po 365 dniach będziemy ponad 30 razy „lepsi” niż na początku. Co więcej – ta poprawa przewyższy nawet spektakularny, jednorazowy, stuprocentowy skok, którego ktoś dokonał tylko jednego dnia.
To nie magia. To czysta matematyka – i jasny dowód na to, jak ogromny wpływ mają nasze codzienne nawyki. Mogą działać na naszą korzyść, ale też… przeciwko nam. Bo jeśli każdego dnia pogarszamy się choćby odrobinę, to efekt końcowy również będzie dramatyczny – tylko w drugą stronę. Te drobne codzienne spadki mogą wydawać się nieistotne, ale po roku mogą nas oddalić od celu bardziej, niż sobie zdajemy sprawę.
Kostki lodu
Podzielę się z Wami rewelacyjnym przykładem, którego użył autor książki, James Clear. Wyobraźmy sobie, że wystawiamy kostkę lodu na zewnątrz – na dworze jest -10°C, więc nic się nie dzieje, kostka pozostaje twarda. Kolejnego dnia temperatura wzrasta do -9°C. Następnego do -8°C. I tak codziennie – po jednym stopniu. Nic się nie zmienia, lód nadal się nie topi. Można by pomyśleć, że te wszystkie zmiany są bez znaczenia. Ale gdy temperatura osiągnie 0°C, następuje przełom – lód zaczyna się topić. A przecież to tylko kolejny jeden stopień, taki sam jak te wcześniejsze. Co więc zrobiło różnicę?
Odpowiedź jest prosta:
To nie była zasługa tej jednej zmiany, lecz efekt wszystkich poprzednich drobnych kroków. Każdy stopień, choć sam w sobie niepozorny, był niezbędny, by w końcu doszło do przełomu.
To piękna metafora naszych codziennych starań. Czasem nie widzimy efektów od razu – ale to nie znaczy, że nic się nie dzieje. Zmiana zachodzi, tylko… pod powierzchnią.
Podsumowanie
Tym oto sposobem przedstawiam Wam mój nowy „atomowy nawyk” – od dziś zamierzam publikować nowy wpis na tym blogu co najmniej raz w tygodniu. (Mała poprawka: przecież dzień nie ma znaczenia – ważne, żeby było regularnie i na spokojnie!) Do czego zaprowadzi mnie ten nowy nawyk? Nie mam pojęcia. Ale wiem jedno – na pewno do czegoś fajnego. Tym zdaniem kończę dzisiejszy wpis i wracam do słuchania świetnej książki, którą gorąco polecam.
Zobacz inne wpisy
Tam i z powrotem
Czyli opisanie mojej pierwszej w pełni samodzielnej „wyprawy” z domu do sklepu i z powrotem.
Biorę życie takie jakie jest
Aby jakoś uporządkować ten wpis zacznę od pewnej przytrafiającej mi całkiem systematycznie rzeczy.
To nawyki są dla nas, a nie my dla nawyków
Mam świadomość, że dużo tu się „dzieje” - niespełnione obietnice publikowania, ciągle wstawki z „atomowych nawyków”…