historia
June 27, 2025
I
4min

Koci architekci

Tematem przewodnim będą dwa przykłady moich „pozostałości” z czasów gdy jeszcze byłem architektem. Mowa o dwóch kocich przyjaciołach.

Próbowałem napisać ten post kilka razy, za każdym razem zmieniała się tematyka i emocje, które mi towarzyszyły. Jednak dzięki temu, że mam szczęście być narzeczonym tak wspaniałej i mądrej osoby, temat wpisu jest właśnie taki — a co najważniejsze, pozytywny.


Tematem przewodnim tego wpisu będą dwa przykłady moich „pozostałości” z czasów, gdy jeszcze byłem architektem. Chodzi o dwóch kocich przyjaciół: kota mojej mamy, Chippera, oraz naszego – mojej narzeczonej i mojego – wspólnego kota, Fostera.

„No dobrze dobrze, dwa koty fajnie, Ale dlaczego architekci?”


Wszystko zaczęło się od prawdziwej fascynacji, którą dzieliłem z moim przyjacielem podczas studiów architektonicznych. Byliśmy zafascynowani twórczością architekta Davida Chipperfielda. W tym samym czasie moja mama dostała kota, dzięki czemu u niej zamieszkał… słynny architekt! Co więcej, nie tylko moja mama zyskała „na własność” osobistego architekta. W podobnym czasie mama Konrada – tak nazywa się mój przyjaciel ze studiów – przygarnęła młodą kotkę, którą nazwano Zaha. Imię to jest hołdem dla znanej architektki Zahy Hadid.

A teraz najważniejsze — prawdziwa wisienka na torcie: Foster! Mieszka z nami od sierpnia. Co prawda od kilku lat nie jestem już aktywnym architektem, ale to, że zostałem „kocim architektem”, było dla mnie oczywiste. Ponieważ nasz kot jest Brytyjczykiem, wybór imienia nie był szczególnie trudny.

Przez chwilę zastanawiałem się nad nazwiskiem polskiego architekta — Oskara Hansena, jednak jako imię dla kota nie bardzo nam pasowało. A że od dłuższego czasu nie funkcjonuję w świecie architektury, niewiele nazwisk przychodziło mi do głowy… Aż nagle przypomniał mi się Norman Foster. To imię bardzo nam się spodobało, a ponieważ to brytyjski architekt, uznaliśmy, że to idealny wybór. I tak oto zamieszkał z nami jeden z najsłynniejszych architektów na świecie — w kociej odsłonie.

Chipper
Foster

Korzystając z okazji, chciałem poruszyć temat odmienności, która choć dodaje nam wyjątkowości, to w dzisiejszym świecie bywa niestety postrzegana jako „wada”. Przedstawię to na przykładzie tych dwóch kotów. Chipper długo nie mógł znaleźć domu, ponieważ jest czarny — a pewna głupia tradycja utwierdziła ludzi w przekonaniu, że czarny kot przynosi pecha. Ja z kolei, gdy zobaczyłem Chipper’a powiedziałem:

„Ale fajnie, czarny kot, no jasne, przecież to kot architekt"

Wśród architektów panuje tendencja do uproszczeń, zwłaszcza jeśli chodzi o garderobę — to była swego rodzaju świetność. Piszę te słowa ubrany w jedną z moich wielu aktywnych koszulek 😹. Z kolei historia z Fosterem wyglądała trochę inaczej — większość kotów jego rasy ma odcień szarości, a ponieważ umaszczenie Foster’a jest rzadkością, właścicielka hodowli obawiała się, że znalezienie dla niego domu będzie problemem. Tymczasem my byliśmy oczarowani jego wyglądem i nie zamienilibyśmy go na żadnego „typowego” szarego brytyjczyka.


Z jednej strony trochę smutne jest to, że ludzie mają skłonność do dyskryminowania odmienności. Z drugiej strony cieszę się z tego, ponieważ dzięki temu, że „większość” pragnie pospolitości i zwyczajności, mamy łatwy dostęp do prawdziwych skarbów. To całkiem paradoksalne.

User rating
Mateusz Kornecki
autor

W 2022 roku, podczas treningu rowerowego, doznał poważnego urazu mózgu. Po długiej rehabilitacji stopniowo odzyskuje sprawność i dzieli się swoimi doświadczeniami. Pisze szczerze o codziennym życiu osoby z niepełnosprawnością – bez upiększania, ale z dystansem i odrobiną humoru. Lubi pizze, długie spacery i jest wielkim fanem Wiedźmina.

Zobacz inne wpisy

historia

Nie chce mi się!

Plan był ambitny, codziennie chciałem ćwiczyć 5 minut, po czym nagrywać filmik pokazujący progres i moje zmagania z kapkami.

historia

Żyć w zgodzie z samym sobą

Dlatego mam dla Was radę: żyjcie w zgodzie z samym sobą, tak by w przypadku utraty pamięci być pozytywnie zaskoczonym!

historia

To nawyki są dla nas, a nie my dla nawyków

Mam świadomość, że dużo tu się „dzieje” - niespełnione obietnice publikowania, ciągle wstawki z „atomowych nawyków”…