historia
28/4/2025
I
3min

Kiedyś szczyt, dziś obóz bazowy

Jak utrzymać motywacje w rehabilitacji neurologicznej? O wypracowanej relacji z procesem.

Rozpocznijmy od przemyślen


Po wczorajszym treningu na ściance wspinaczkowej dotarł do mnie bardzo ważny (dla mnie) fakt. Aktualnie coś co jakieś 2 lata temu było dla mnie szczytem moich wspinaczkowych zmagań, czymś do czego systematycznie robiłem atak szczytowy, dziś jest elementem mojej rozgrzewki, lub trzymając się nawiązań do wspinaczki wysokogórskiej, po prostu obozem bazowym. Jaki jest na to przepis?


Proces a nie cel

I tutaj ponownie nawiąże do wspomnianej przeze mnie w poprzednim wpisie książki James’a Clear’a - “Atomowe Nawyki”. W wyznaczaniu sobie nowych celów warto skupić się na procesie, a nie na samym celu. Doskonałym przykładem będą moje treningi. Zamiast wyznacza sobie cel w postaci na przykład drogi wspinaczkowej o trudności 5b, po prostu stwierdziłem że jestem osobą która bardzo lubi sport, a w szczególności wspinaczkę. Gdybym wyznaczył sobie za cel zrobienie drogi o takiej wycenie, co stało by się po spełnieniu tego celu. Zapewne wyznaczyłbym sobie nowy, lub spoczął na laurach. W moim przypadku, ponieważ uważam się za osobę kochającą się zmęczyć, a najbardziej zmęczyć na treningu wspinaczkowym, po prostu to robie. A ponieważ robię systematycznie, to że robię coraz trudniejsze rzeczy jest najzwyczajniej efektem ubocznym mojej pasji.

PORÓWNANIE PROCESU:

WSPINANIE → CEL: DROGA 5B → ZROBIŁEM, I CO DALEJ? (możliwy spadek motywacji)

WSPINANIE → CEL: BYCIE AKTYWNYM SPORTOWO → DROGA 5B (jako efekt uboczny) → DALEJ UPRAWIAM SPORT


Ale jak to się ma do rehabilitacji?


Ważnym czynnikiem jest polubienie samego procesu rehabilitacji. Tutaj jest podobnie jak przy treningach wspinaczkowych. Ponieważ uważam się za osobę która bardzo lubi sport, traktuje rehabilitacje jako element treningu który pomaga mi w byciu osobą uprawiającą sport. Podkreślę bo to istotny element mojego podejścia do rehabilitacji. Rehabilitacja nie nie jest dla mnie odrębną czynnością, którą niechętnie “muszę” wykonywać z powodu mojego wypadku. To jest najzwyczajniej w świecie jednym z elementów mojego treningu sportowego. Przecież gdybym nie uległ wypadkowi, i tak i tak uprawiałbym dużo sportu. A to czy to są zajęcia z trenerem personalnym czy rehabilitantką neurologiczną nie ma dla mnie znaczenie. Efekt końcowy jest przecież podobny, mam zajęcia ze specjalistą który pomaga mi w tym bym mógł po prostu być osobą która uprawia więcej/lepiej sportu.

User rating
Mateusz Kornecki
autor

W 2022 roku, podczas treningu rowerowego, doznał poważnego urazu mózgu. Po długiej rehabilitacji stopniowo odzyskuje sprawność i dzieli się swoimi doświadczeniami. Pisze szczerze o codziennym życiu osoby z niepełnosprawnością – bez upiększania, ale z dystansem i odrobiną humoru. Lubi pizze, długie spacery i jest wielkim fanem Wiedźmina.

Zobacz inne wpisy

historia

To nawyki są dla nas, a nie my dla nawyków

Mam świadomość, że dużo tu się „dzieje” - niespełnione obietnice publikowania, ciągle wstawki z „atomowych nawyków”…

historia

Jestem artystą

Przy czym nie chodzi tu w ogóle o zdolności, czy specjalne predyspozycje. Bardziej o nadawanie temu, co robimy innych znaczeń.

historia

Żyć w zgodzie z samym sobą

Dlatego mam dla Was radę: żyjcie w zgodzie z samym sobą, tak by w przypadku utraty pamięci być pozytywnie zaskoczonym!