historia
June 26, 2025
I
5min

Droga bez głowy

Eksperyment z medytacji „The Headless Way” pokazuje, że nie widzimy własnej głowy, a mimo to wiemy, że istnieje. A to ciekawe!

Zdaje sobie sprawę z tego, że tekst zatytułowany „Droga bez głowy” w dzienniku kolesia po urazie głowy, może wskazywać na tekst o moich zmaganiach po urazie głowy, ale nie! Nic bardziej mylnego. Dzisiejszy wpisy jest o czymś zupełnie innym. O czymś, co wywarło na mnie ogromne wrażenie, gdy pierwszy raz zetknąłem się z takim spojrzeniem na sprawę, a mowa tutaj o cyklu medytacji „The headless way”, który znalazłem w aplikacji „Waking up”, której używam od kilku lat.


Zaskoczenie

Przybliżę Wam, co mnie tak zaskoczyło. Chodzi o bardzo prosty eksperyment, który ma udowodnić, że coś istnieje. Wskazujemy palcem jakiś obiekt przed nami — dajmy na to stół — i mówimy: „Widzę ten stół, więc wiem, że istnieje” (pomijając kwestie złudzeń optycznych…). Skupiamy się wyłącznie na wzroku, przecież stół może być na tyle daleko, że nie jesteśmy w stanie go dotknąć. Następnie wybieramy kolejną rzecz — tym razem niech to będzie nasza prawa noga. Wskazujemy ją palcem i mówimy: „Widzę moją prawą nogę, więc wiem, że istnieje.” Zgodzicie się, że w ten sposób można w dość łatwy sposób sprawdzać istnienie otaczających nas rzeczy.

A co się dzieje, gdy wycelujecie palec w swoją głowę? Co wtedy?

Przecież to, że mamy głowę, jest dla nas oczywiste. Jednak bez użycia lustra lub innego odbijającego powierzchnię przedmiotu, nie jesteśmy w stanie jej zobaczyć. Owszem, możemy sobie wyobrazić, że widzimy jej fragment z perspektywy osoby naprzeciwko albo obserwować jej cień — ale samej głowy, z naszej własnej perspektywy, zobaczyć nie możemy.

W takim razie skąd wiemy, że mamy głowę?


Dla obserwatora z zewnątrz jest oczywiste, że mamy głowę — on ją przecież dobrze widzi. My z kolei widzimy jego głowę, której on sam nie może zobaczyć. Idąc dalej tym tokiem rozumowania: moja głowa nie istnieje, ponieważ jej nie widzę. Istnieje natomiast wszystko to, co widzę — to, co pojawia się w przestrzeni, którą „widzi” moja głowa. W pewnym sensie to właśnie ona tę przestrzeń stwarza. Mogę więc powiedzieć osobie, która na mnie patrzy, że z mojego punktu widzenia istnieje ona w przestrzeni, którą dla niej tworzę w mojej głowie. Świadomość, że możemy być dla kogoś przestrzenią, jest zaskakująco miłym odczuciem 😊


Podsumowanie

Jestem przestrzenią dla kogoś, kto na mnie patrzy. On z kolei jest przestrzenią dla mnie. Jego głowa — z jego perspektywy — nie istnieje, bo jej nie widzi. Ale widzi moją, więc jego głowa tworzy przestrzeń, w której istnieje moja głowa. A więc i ja. Świadomość tego, że istniejemy w przestrzeniach, które nawzajem dla siebie tworzymy, jest intrygująca — i w pewnym sensie… zobowiązująca. Czy to nie dobry powód, by być bardziej uważnym na drugiego człowieka?

Oczywiście, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, więc każdy może odebrać to zupełnie inaczej. Tak, wiem — to wszystko może brzmieć dość zawile. A być może jeszcze bardziej wszystko skomplikowałem, próbując przetłumaczyć na polski proces z medytacji, którą słyszałem po angielsku. Mam jednak nadzieję, że coś z tego zrozumiecie. I pamiętajcie: jesteśmy dla innych całą ich przestrzenią!


Jeżeli zainteresował Was ten sposób myślenia poznajcie twórcę metody, angielskiego filozofa Richarda Langa: https://headless.org/polish/intro_pl.htm

User rating
Mateusz Kornecki
autor

W 2022 roku, podczas treningu rowerowego, doznał poważnego urazu mózgu. Po długiej rehabilitacji stopniowo odzyskuje sprawność i dzieli się swoimi doświadczeniami. Pisze szczerze o codziennym życiu osoby z niepełnosprawnością – bez upiększania, ale z dystansem i odrobiną humoru. Lubi pizze, długie spacery i jest wielkim fanem Wiedźmina.

Zobacz inne wpisy

historia

Kontrolowany chaos

Wpis inspirowany cytatem z „Krew Elfów” Andrzeja Sapkowskiego przypomina, że w każdym z nas jest zarówno chaos i porządek.

historia

Pryzmatyczne twarze

Twarz wydawała się znajoma, jednak nie mogłem sobie przypomnieć, kim jest… Gdy to usłyszał przedstawił się.

historia

Kiedyś szczyt, dziś obóz bazowy

Jak utrzymać motywacje w rehabilitacji neurologicznej? O wypracowanej relacji z procesem.