Bardzo potrzebowaliśmy z Justyną odpoczynku. Początkowo mieliśmy jechać nad polskie morze, odwiedzić przyjaciela i jego dziewczynę.
Koniec końców okazało się, że nie dadzą rady nas przyjąć. A ponieważ naprawdę potrzebowaliśmy wypoczynku, tego samego dnia, gdy dowiedzieliśmy się, że wyjazd do Jastarni odpada, podjęliśmy dynamiczną decyzję – zdecydowaliśmy się na wyjazd w tym samym terminie, tylko do Włoch. Co do nas niepodobne, wybraliśmy zorganizowany wyjazd, taki, by nie przejmować się niczym.
Gdy tylko wsiedliśmy do samolotu, stwierdziłem, że napiszę na tym wyjeździe nowy wpis. Kiedy tylko to postanowiłem, tytuł wpisu od razu zagościł w mojej głowie!
W bardzo dużym skrócie podsumuję ten wyjazd tak: jedzonko, sportowe aktywności, woda i… duma z naszego narodu. Zdziwiłem Was tym ostatnim? Już spieszę z wyjaśnieniem: zacząłem naprawdę doceniać, jak wysoki mamy poziom znajomości języka angielskiego i jak bardzo jest on powszechny w Polsce. Brawo, Polacy!
Ten wpis nie będzie niczym długim – w końcu powstaje z leżaka nieopodal basenu. A więc, nawiązując do tekstu z trzeciej części przygód Harry’ego Pottera, który chyba na dobre wyrył się w mojej głowie: „Koniec psot”.
Zobacz inne wpisy
Tam i z powrotem
Czyli opisanie mojej pierwszej w pełni samodzielnej „wyprawy” z domu do sklepu i z powrotem.
Dawanie sobie w żyłę, by zobaczyć co mi siedzi w głowie
Carpe diem to wezwanie, by żyć tu i teraz, doceniać chwilę i nie polegać zbytnio na przyszłości.
Zatrzymany w czasie
Refleksja nad odczuwaniem upływu czasu podczas porannej rutyny oraz radość z drobnego sukcesu – rozwiązania problemu z okularami.