historia
June 27, 2025
I
4min

Tam i z powrotem

Czyli opisanie mojej pierwszej w pełni samodzielnej „wyprawy” z domu do sklepu i z powrotem.

Czyli opisanie mojej pierwszej w pełni samodzielnej „wyprawy” z domu do sklepu i z powrotem.

Droga

Głównym powodem wyprawy była chęć pomocy narzeczonej — jakiejkolwiek pomocy. Gdy zapytałem ją, w jaki sposób mogę jej pomóc, odpowiedziała, że mógłbym pójść z Tatą po zakupy do sklepu. Ponieważ lubię stawiać sobie wyzwania, postanowiłem pójść sam. Droga do sklepu jest prosta i zajmuje chwilę, bo mieszkamy na wsi, jednak można ją uprościć do dwóch większych skrętów w lewo i długich prostych odcinków. W trakcie drogi, żeby mieć pewność, że nie ominąłem żadnego skrętu, włączyłem nawigację do paczkomatu, który znajduje się niedaleko sklepu.

Cel

Gdy dotarłem do sklepu, zadowolony z siebie, wyciągnąłem telefon z listą zakupów. Po kilku obchódkach całego sklepu udało mi się znaleźć „aż” jeden produkt — zielony ogórek. Ponieważ jestem dość uparty, zrobiłem jeszcze jedno okrążenie sklepu, a potem poprosiłem o pomoc pierwszą napotkaną osobę. Okazało się, że trafiłem dobrze — była to pani ekspedientka, która pracowała w sklepie, czego wcześniej nie wiedziałem. Pomogła mi znaleźć pozostałe produkty, a następnie „przekazała” mnie swojej koleżance przy kasie.


Pani przy kasie nie mogła znaleźć kodu kapusty pekińskiej, żeby ją zważyć i skasować. Mówiła, że „chyba ma problemy ze wzrokiem”. Gdy to usłyszałem, zażartowałem, że jeśli chciałaby coś z tym zrobić, polecam klinikę w Poznaniu. Ponieważ ostatnio martwię się ilością plastiku, którą produkujemy w domu (prawdopodobnie wpływa na to moja dieta pudełkowa w ciągu tygodnia), poprosiłem o karton zamiast reklamówki. Sklep był mały, więc pani poszła po karton na zaplecze — w większych sklepach zwykle zawsze gdzieś się znajdzie.

Na koniec, zadowolony z siebie, kupiłem sobie loda na patyku w nagrodę.

Co prawda powrót był już formalnością — doskonale wiedziałem, jak wrócić, ale i tak włączyłem nawigację do domu. Po kilkunastu minutach dotarłem do celu, co uwieczniłem tym zdjęciem:

Tym sposobem dokonałem ważnego przełomu w swoim życiu.

”Zaraz jakiego przełomu, masz 29 lat o cieszysz się że udało ci się samodzielne dojść do sklepu?” - spytacie. A tak przełomu, to była moja pierwsza tak „duża” wyprawa conajmniej od 1.5 roku.

Na zakończenie wstawię żartobliwy fragment mojej rozmowy z Justyną „jak ten czas szybko płynnie, niedawno robił w pieluchy a już sam chodzi do sklepu!”

User rating
Mateusz Kornecki
autor

W 2022 roku, podczas treningu rowerowego, doznał poważnego urazu mózgu. Po długiej rehabilitacji stopniowo odzyskuje sprawność i dzieli się swoimi doświadczeniami. Pisze szczerze o codziennym życiu osoby z niepełnosprawnością – bez upiększania, ale z dystansem i odrobiną humoru. Lubi pizze, długie spacery i jest wielkim fanem Wiedźmina.

Zobacz inne wpisy

historia

To nawyki są dla nas, a nie my dla nawyków

Mam świadomość, że dużo tu się „dzieje” - niespełnione obietnice publikowania, ciągle wstawki z „atomowych nawyków”…

historia

Biorę życie takie jakie jest

Aby jakoś uporządkować ten wpis zacznę od pewnej przytrafiającej mi całkiem systematycznie rzeczy.

historia

Atomowy nawyk

Piszę ten wpis w samolocie lecącym do Paryża. Chcę podzielić się refleksją o nawykach i ich wpływie na życie.