historia
3/3/2025
I
4min

Tam i z powrotem

Czyli opisanie mojej pierwszej w pełni samodzielnej „wyprawy” z domu do sklepu i z powrotem.

Droga

Czyli opisanie mojej pierwszej w pełni samodzielnej „wyprawy” z domu do sklepu i z powrotem. Głównym powodem wyprawy była chęć pomocy narzeczonej, jakiejkolwiek pomocy. Gdy ją zapytałem o to w jaki sposób mogę jej pomóc odpowiedziała że mógłbym pójść z Tatą po zakupy do sklepu, a ponieważ lubię stawiać sobie wyzwania, stwierdziłem że pójdę sam. Droga do sklepu jest prosta, chwilę zajmuje bo jednak mieszkamy na wsi jednak można by ją uprościć do dwóch „większych” skrętów w lewo i długich prostych. W trakcie drogi stwierdziłem że dla pewności abym był pewien że żadnego skrętu nie przeszedłem, włączyłem sobie nawigację do paczkomatu znajdującego się w pobliżu sklepu.

Cel

Gdy już do sklepu dotarłem zadowolony z siebie wyciągnąłem telefon z listą zakupów. Po kilku odejściach całego sklepu udało mi się znaleźć „aż” jeden produkt - ogórek zielony, a ponieważ jestem dość upartą osobą zrobiłem jeszcze jedno okrążenie sklepu po czym poprosiłem o pomoc pierwszą napotkaną na mojej drodze osobę. Okazało się że dobrze trafiłem, pani ekspedientka (okazało się że pracowała w sklepie czego nie wiedziałem podchodząc do niej). Pani pomogła mi znaleźć pozostałe produkty, po czym „przekazała” mnie swojej koleżance stojącej za kasą. Pani zza kasy nie mogła znaleźć kodu kapusty pekińskiej aby ją zważyć i skasować, mówiła że „ma chyba problemy ze wzrokiem” gdy to usłyszałem zażartowałem że jakby chciała coś z tym zrobić to polecam klinikę w Poznaniu. Ponieważ jestem aktualnie zaniepokojony ilością plastiku którego produkuje Nasz dom (myślę że przyczynia się do tego moja dieta pudełkowa na której jestem w ciągu tygodnia) poprosiłem o karton po produktach zamiast reklamówki. Ponieważ był to mniejszy sklep, pani poszła po karton na zaplecze (w dużych sklepach pusty karton zawsze gdzieś się znajdzie). Na koniec zadowolony z siebie dokupiłem sobie loda na patyku w nagrodę.

Co prawda powrót był już formalnością pomimo tego że doskonale widziałem jak wrócić, włączyłem sobie nawigację do domu. Po paru lub parunastu minutach wróciłem do domu co uwieczniłem tym zdjęciem:

Tym oto sposobem dokonałem ważnego przełomu w swoim życiu.

”Zaraz jakiego przełomu, masz 29 lat o cieszysz się że udało ci się samodzielne dojść do sklepu?” - spytacie. A tak przełomu, to była moja pierwsza tak „duża” wyprawa conajmniej od 1.5 roku.

Na zakończenie wstawię żartobliwy fragment mojej rozmowy z Justyną „jak ten czas szybko płynnie, niedawno robił w pieluchy a już sam chodzi do sklepu!”

User rating
Mateusz Kornecki
autor

W 2022 roku, podczas treningu rowerowego, doznał poważnego urazu mózgu. Po długiej rehabilitacji stopniowo odzyskuje sprawność i dzieli się swoimi doświadczeniami. Pisze szczerze o codziennym życiu osoby z niepełnosprawnością – bez upiększania, ale z dystansem i odrobiną humoru. Lubi pizze, długie spacery i jest wielkim fanem Wiedźmina.

Zobacz inne wpisy

historia

To nawyki są dla nas, a nie my dla nawyków

Mam świadomość, że dużo tu się „dzieje” - niespełnione obietnice publikowania, ciągle wstawki z „atomowych nawyków”…

historia

Biorę życie takie jakie jest

Aby jakoś uporządkować ten wpis zacznę od pewnej przytrafiającej mi całkiem systematycznie rzeczy

historia

Atomowy nawyk

Tworzę ten wpis z samolotu którym lecimy właśnie do Paryża. Dotyczy on koncepcji nawyków i ich wpływu na nasze życie.